Całkiem niedawno natknęłam się w internecie na bardzo ciekawy wpis jednej z blogerek, przy którym uśmiałam się strasznie: ALFABET BLOGERKI KULINARNEJ (zachęcam do przeczytania całości). Czytając artykuł, o zgrozo okazało się, że żadna ze mnie blogerka gdyż w moich przepisach używam (co gorsze z pełną świadomością i umiłowaniem) cukier wanilinowy...
No ale jak mus to mus, oto jak zrobiłam sobie (chyba roczny) zapas cukru waniliowego. Kupiłam laski wanilii, cukier no i szukałam pięknego i szczelnego opakowania, co by się dobrze na zdjęciach prezentowało... i znalazłam ... 1,5 litrowe :). Skoro cukier waniliowy już mam to na liście zostało mi już chyba tylko oreo i lemon curd, ale to wkrótce.
1 kg cukru;
3 laski prawdziwej wanilii;
Cukier wsypujemy do pojemnika, laski wanilii przecinamy wzdłuż, wyciągamy nasionka i wsypujemy je do cukru. Pustą laskę tniemy na mniejsze kawałki i także dodajemy do cukru. Całość zamykamy szczelnie na 10-14 dni.
Hehe, dobry ten alfabet- w sumie mój blog nie jest kulinarny, ale może też powinnam ten cukier zrobić? I co w kwestii kiełbasek z ogniska- pewnie sama powinnam je robić, zaczynając od zakupu świnki:)
OdpowiedzUsuńKochana, to te kiełbaski to nie były ze świni hodowanej przez Ciebie? No nie dobrze, nie dobrze co z Ciebie za blogerka :*
UsuńCo gorsza- ja nawet nie mam pewności, że one były ze świni!:P Ale następnym razem posypie je oreo:D
Usuńno i nie zapomnij, zamiast musztardy lemon curd :)
Usuńalfabet super, tekst o Nigelli wymiata :) Zuzia -parę punktów już masz za sobą ;)
OdpowiedzUsuń